Podobnie jak niektórzy nie bardzo potrafię zrozumieć powód wybierania Kodiaqa z motorem 1,4 – 125 KM. Taki motor obciążony ładunkiem zbliżonym do DMC auta (2200-2300 kg) prędzej zauważy podjazd aniżeli geodeta teodolitem. A już manewr wyprzedzania to heroiczny wyczyn.
opowieści z mchu i paproci produkowane przez osoby które nigdy takim autem dłużej nie jeździły ??
(no chyba że nie potrafią jeździć przewidująco a w danej sytuacji ratuje ich tylko gaz w podłogę)
nie zamulam, prawko mam już "pełnoletnie" i mam za sobą przejechanych osobiście około 0,5 mln km
@bubuś
Dzięki za wykładnię dot. mocy silnika, oczywiście masz rację, jednak nie sądzę, żeby była potrzeba rozbierania tego tematu na czynniki pierwsze (jeszcze by można było pogadać, w jakich zakresach obrotów dany moment obrotowy jest dostępny). Operowanie parametrem KM jest zdecydowanie dużym uproszczeniem, jednak wraz ze wzrostem ilości KM to i maksymalny moment obrotowy zwykle rośnie, w różnych proporcjach, ale w celu dania ogólnego pojęcia o mocy danego silnika uznaje się to za regułę (a przy różnicach rzędu 200KM między konkretnymi silnikami to raczej nie ma szans, żeby maks. moment obrotowy był nawet podobny).
Według mnie Kodiaq zdecydowanie powinien być dostępny w ofercie z mocniejszymi silnikami (tym bardziej, jeśli coś ma się na nazywać vRS). Jak pisałem, oferty niektórych SUVów otwierają silniki, które już na starcie są mocniejsze, niż najmocniejszy Kodiaq vRS. Dlatego szkoda, żeby nasz fajny Misiek się kompromitował i udawał kogoś kim nie jest. Te ~50 KM mocy więcej w vRS to dobre i to, ale fajnie by było mieć taką moc w normalnej wersji, bez konieczności kupowania vRS o profilu sportowym, zapewne kosztem komfortu i rodzinnego charakteru auta.
Zgadzam się z tym, że robienie wersji vRS z rodzinnego auta jest bez sensu, tym bardziej z silnikiem 239 koni. Jak ktoś chce jeździć sportowo, to 239 koni to o jakieś 239 za mało do niemal dwutonowego auta
Kodiaq to auto rodzinne i jako takie (przy tych gabarytach i masie) powinno mieć do wyboru silniki od 150 do 250 koni, ale bez przyklejania na nie bzdurnych znaczków typu vRS czy Sportline, bo do sportów motorowych to auto ma bardzo daleko.
150 koni spokojnie wystarczy do bezpiecznej i komfortowej jazdy. 250 to już z duuużym zapasem, nawet w 7 osób i z rowerami na dachu. A na tor wyścigowy to sorry, ale inny samochód.
Wiedziałem, że od razu ktoś napisze coś w stylu „6 dorosłych osób, kupa bagażu i konieczność wyprzedzenia 2 ciężarówek naraz”.
Proponuję załadować jeszcze dwie beczki smoły i wyprzedzać trzecią ciężarówkę w kawalkadzie raz do roku. To „uzasadni” „potrzebę” dołożenia jeszcze 200 koni ekstra. Pozostałe milion razy będzie można po prostu pokazywać kumplom jak startuje.
I w sumie nic w tym złego, jeśli ktoś lubi. Tylko po co to inaczej uzasadniać.
Wiedziałem, że od razu ktoś napisze coś w stylu „6 dorosłych osób, kupa bagażu i konieczność wyprzedzenia 2 ciężarówek naraz”.
Proponuję załadować jeszcze dwie beczki smoły i wyprzedzać trzecią ciężarówkę w kawalkadzie raz do roku. To „uzasadni” „potrzebę” dołożenia jeszcze 200 koni ekstra.
Kodiaq jest właśnie od tego, żeby móc jeździć w 7 osób z bagażami. Ba, nawet przecież i z przyczepą. Obojętnie, czy raz w roku, czy dwadzieścia – samochód powinien być w stanie wtedy jeździć płynnie i bezproblemowo pokonywać wzniesienia, a w pełnym załadunku mieć możliwość bezpiecznego wyprzedzania. Dlatego do takich SUVów daje się mocniejsze silniki.
Jeśli się jeździ tylko po płaskich drogach w prawie pustym aucie, na krótkich odcinkach do pracy i do sklepu, to może się wydawać, że nawet i 100KM wystarczy do Kodiaqa, ale kto jeździ co jakiś czas w trasy w zróżnicowanych warunkach (raz góry, raz autostrada, raz wleczenie się za zawalidrogą, którą ciężko wyprzedzić z wolno rozpędzającym się autem) to wie dlaczego zapas mocy jest jednak bardzo przydatny.
To może należy spojrzeć od strony biznesu , ile osób zakupi to auto skoro nawet vRS sprzeda się małej ilości tak jak Sportline . Dodatkowe 100KM to i pewnie cena + 70tys bo i zawieszenie+skrzynia musi być przygotowana .