oraz moją wypowiedź z innego wątkuTakie opony to coraz częstszy wybór do małych miejskich modeli, którymi nie wybierzemy się na wakacje na upalne południe Europy, a zimą nie udamy się nimi w góry. Osobom, które mają większe i cięższe samochody, a na dodatek zamierzają wykorzystywać ich potencjał w każdych warunkach pogodowych, nic nie zastąpi opon sezonowych.
Zastanawiałem się czy nie zainwestować (pomimo że nie jestem zwolennikiem całorocznych) żeby jednak nie jeździć na wymianę i zaoszczędzić kasę (opony z nowego auta można sprzedać), ale patrząc że na suchym asfalcie referencyjna opona letnia ma drogę hamowania mniejszą o 6,5m od całorocznej (na mokrym ma krótszą w przypadku Bridgestone o 4m) to wolę sezonowe opony.Xeor^ pisze: ↑21 sty 2022, 8:25Ja w wynajetym miałem caloroczne, też nie polecam. 4x4 przyspiesza lepiej i jedzie lepiej, ale hamuje tak samo, a czasami te 20cm może zrobić różnice czy wyhamujesz przed pasami czy wpadniesz na farbę na pasach i sciągniesz dzieciaka.
Dodatkowo jak co pół kroku zmieniasz to kontrolujesz systematycznie stan opon co 6 miesiecy, a jak już masz zalozone na stale to nie pamieta się o tym.
Wolę dwa komplety opon na 4 lata niz jeden komplet calorocznych na dwa lata, rożnica w kosztach znikoma.
To tylko moja subiektywna opinia, każdy zrobi jak chce, ale nawet dla zimowek np debica kontra continental to byla różnica w hamowaniu około 3-4m, to jest dlugość samochodu. Wiec caloroczne nawet jakby mialy 0,5m dluższą drogę od dobrych zimowek, to jest przepaść, nie chodzi o jazdę tylko o hamowanie gdzie kazdy cm robi rożnicę.
A konkretniej z tego względu, że jak jest mokro to automatycznie jeździmy spokojniej. Z tego co patrzę to w przypadkach krytycznych jak trzeba hamować awaryjnie to opona zimowa i opona letnia ma o kilka metrów lepszą drogę hamowania nie licząc jednych opon całorocznych vs opon letnich na mokrym.