3 miesiące to w Kodiaqu za długi okres postoju dla akumulatora. Padnie, jak nic.
Jeśli auto będzie stało na strzeżonym parkingu, najskuteczniejszą metodą będzie: ustawić auto przodem do wyjazdu, otworzyć klapę silnika, zamknąć auto pilotem, odpiąć klemy (najpierw ujemną - zawyje alarm jeśli takowy w aucie jest, następnie dodatni, trzasnąć klapą).
Po powrocie, jeśli akumulator był naładowany kluczykiem do awaryjnego otwierania drzwi kierowcy te drzwi otworzyć, następnie podnieść klapę silnika, zapiąć klemę dodatnią, a następnie ujemną, trzasnąć klapą, odpalić motor. Akumulator sam z siebie, nie podpięty do odbiorników ma minimalny upływ prądu.
Po odpaleniu pokaże się na VC choinka świecących kontrolek sygnalizujących błędy. Wystarczy trochę pojeździć i większość błędów się sama skasuje (ja mam VAGowski tester do programowania funkcji oraz usuwania błędów. Kosztował sporo setek biletów NBP, ale warto. Z czasem się szybko wydatek zwraca, nie trzeba się szwendać po ASO lub mechanikach by usunąć błąd).
Tak to widzę
Drugim wyjściem jest to, co proponuje @Małgosia - czyli jakaś tania ładowarka do akumulatorów AGM z mikroprocesorem podpięta pod słupek (jak naładuje akumulator, to się wyłączy, jak zajdzie potrzeba, to się sama włączy).